Gorąco zachęcamy do przeczytania wywiadów ze znanymi mieszkańcami Świebodzina – Panami Jerzym Pachem oraz Sławomirem Woźniakiem. Rozmowy zostały przeprowadzone w ramach prac Szkolnego Kółka Polonistycznego .
Marek Skrzypczak
„Niezwykła pasja”
Jestem na terenie Biblioteki Publicznej w Świebodzinie. Na rozmowę ze mną zgodził się Jerzy Pach - znany artysta rzeźbiarz w metalu ze Świebodzina.
Julia.: Dzień dobry panu. Dziękuję, że zgodził się pan poświęcić dla mnie trochę swojego cennego czasu.
Jerzy Pach: Dzień dobry, witam cię Julio. Bardzo się cieszę, że wybrałaś mnie na osobę nie wiem czy popularną, czy znaną, aby ze mną przeprowadzić ten wywiad. Cieszę się na to. Proszę, słucham twoich pytań.
Julia : Czy od najmłodszych lat interesował się pan sztuką ( rzeźbą )?
Jerzy Pach: Tak, jak pamiętam od najmłodszych lat interesowałem się powiedzmy, taką pracą twórczą, zabawą twórczą. Ja jeszcze nie wiedziałem, że to jest sztuka, że w ten sposób wciągam się w sztukę. Od najmłodszych lat wszystko mnie interesowało, takie materiały czy patyki z drzewa, czy kamienie, piasek, żwir, woda. Wszystkim tym się bawiłem i próbowałem tworzyć już jakieś formy, ale nie miałem tej świadomości, że to jest jakiś artyzm.
Julia: Kto wpłynął na pana najbardziej? Mam na myśli ulubionego twórcę, nauczyciela.
Jerzy Pach: Nigdy nie miałem zdecydowanego wzorca. Nikt na mnie nie wpłynął, do wszystkiego dochodziłem sam. Moim inspiratorem był Salwador Dali. Był dla mnie takim ciekawym artystą, ponieważ tworzył coś nieoczywistego, surrealistycznego, z innego świata.
Julia: Od czego pan zaczął swoje hobby?
Jerzy Pach: Nie wiem, od czego zacząłem swoje hobby. Wszystko jakoś tak życiowo naturalnie przychodziło, kumulowało się w moim umyśle. Dzisiaj wszystko to robię, co mam zgromadzone w swojej głowie. Wcześniej tego nie robiłem, bo nie miałem takiej możliwości. Teraz wyzwoliłem się i siebie samego w stosunku do sztuki. Sztuka jest wolna od wszystkiego, daje nam poczucie wolności. I tak wszystkie style swoich prac biorę z własnej głowy.
Julia: Co pana inspiruje?
Jerzy Pach: Mnie najbardziej inspiruje natura, prawda, prawda między człowiekiem a naturą, bo często oszukujemy siebie samych.
Julia: W jaki sposób pan pracuje?
Jerzy Pach: Ja pracuję w różny sposób. Tworzę jakiś rysunek, zbyt wiele nie planuję. Robię szkic, wymiary, ale przeważnie robię to dość spontanicznie. Nie przygotowuję sobie jakiegoś planu. Bierze się to z głowy, podchodzę i zaczynam tworzyć. W głowie mam gotowy projekt.
Julia: Jakich akcesoriów używa pan do wykonania danej rzeźby?
Jerzy Pach: Pracuję różnymi narzędziami, jeśli chodzi o metaloplastykę to: spawarka, szlifierki kątowe z różnymi tarczami. Inne narzędzia to wiertarki, szlifierki stołowe, nożyce.
Julia: Ile czasu potrzebuje pan do wykonania danego dzieła?
Jerzy Pach: Nie potrafię powiedzieć, ile mi zajmuje wykonanie danego dzieła. Po prostu każde dzieło, które wykonuję, daje mi końcową satysfakcję. Ile czasu mi to zajmuje, nigdy nie liczę, bo nie mam takiej potrzeby. Nie wiem, ile godzin dziennie poświęcam tej pracy, najważniejsze jest jaką formę osiągnę.
Julia: Skąd wzięła się ta pasja do metalu a nie do drewna?
Jerzy Pach: Pasja do metalu u mnie wzięła się z tego, że pomyślałem, że metal nie jest łatwym materiałem. Trudny w obróbce, tym bardziej, że ja nie potrafiłem wcześniej łączyć za pomocą spawania- bo nie umiałem spawać. Obiecałem sobie, że kiedy kupię sobie spawarkę, to stworzę jakąś rzeźbę.
Julia: Z którego dzieła jest pan najbardziej dumny i dlaczego?
Jerzy Pach: Jestem dumny z większości swoich dzieł, właściwie to ze wszystkich. Inaczej wypalałbym się, przygaszał, gdyby niezrealizowane swoje cele. Najbardziej dumny jestem ze spiralnej rzeźby. Postać kobiety wykonana jest z podkładek do śrub metalowych. Na wietrze drży jak mimoza, a w wyobraźni jest delikatna, a na wietrze lekka.
Julia: Jak pan się nauczył tak pięknie rzeźbić?
Jerzy Pach: Właśnie nie wiem, jak ja się czegokolwiek nauczyłem. To wszystko tak przychodzi naturalnie, po prostu w życiu najważniejszy jest pierwszy krok.
Julia: Oprócz pięknych rzeźb jakie pan ma inne hobby?
Jerzy Pach: Inne hobby, jeśli chodzi o sztukę to malowanie, rzeźbienie w drewnie. Poza tym interesuję się bardzo sportem. Zawodowo troszkę grałem w piłkę nożną, a teraz uprawiam sport turystycznie, jeżdżąc na rowerze do lasu, czerpać natchnienie do swoich prac artystycznych.
Julia: Co robi pan poza rzeźbieniem w tej pracy?
Jerzy Pach: Poza rzeźbą robię również prace malarskie. Czasem to jest jakiś mural, ale dużo maluję obrazów. Lubię malować, ponieważ wynajduję różne techniki niż tylko pędzle. Malować można wszystkim, bo warto.
Julia: Dlaczego robi pan to, co robi?
Jerzy Pach: To, co ja robię jest w tej chwili w moim życiu teraz najważniejszą rzeczą. Czerpię z tego satysfakcję i tym co robię, dzielę się z innymi. Jeśli usłyszę słowo pochwały, moja dusza się raduje i chce się dalej robić, to co robię. To jest moje szczęście.
Julia: Co pana sztuka oznacza dla pana?
Jerzy Pach: Właśnie, sztuka dla mnie oznacza to, że ciągle czerpię od niej wiedzę, dużo się uczę i w konsekwencji to szczęście, które zostaje w naszej głowie.
Julia: Kiedy rozwinęła się pana kariera?
Jerzy Pach: Nie wiem, kiedy moja kariera się rozwinęła, czy mogę to nazwać karierą, po prostu mi się wydaje, że ludzie zaczęli mnie dostrzegać. Wiele zawdzięczać pani Wiolecie Jocz. Przystąpiłem do Stowarzyszenia Artystycznego, w którym działam do dzisiaj i nie tylko. Mam relacje z innymi artystami. Z Kamilem Ciechanowiczem będę robić wspólną wystawę.
Julia: Gdzie pana prace możemy zobaczyć?
Jerzy Pach: Moje prace możemy oglądać w czytelni Bibliotece Publicznej. Jedna praca jest w banku PKO w holu głównym. Dwie prace stoją przed moim domem, w którym mieszkam i od czasu do czasu, jeśli jakieś organizuję wystawy, to w Świebodzińskim Muzeum - zapraszam.
Julia: Brał pan również udział w programie
,,Bitwa o dom”. Czy może pan nam zdradzić, jak wyglądał ten program od strony kulis?
Jerzy Pach:,, Bitwa o dom”, to już 9 lat jak byłem w tym programie. Program telewizyjny, do którego dostałem się przypadkiem, ale jak się dostałem, to byłem zaskoczony. Pojechałem na casting. Na castingu poczułem od razu, że mnie po prostu przyjmą. Jak się dostałem do tego programu, były emocje związane z rywalizacją. Relacje między wszystkimi były bardzo dobre. Spędziłem tam trzy miesiące i bardzo dużo zobaczyłem, tak jakby innego świata od strony kulis, całej produkcji, wszystkich tworzących ten program. Jest to ciężka praca. Poznałem ich umiejętności, są dość wszechstronne. Po pracy spotykałem się z innymi prywatnie- są to bardzo wspaniali i cierpliwi ludzie. Można było z nimi o wszystkim porozmawiać, bardzo chętnie mi doradzali. Dostałem taką pozytywną energię. Na koniec wszyscy z produkcji życzyli mi, żebym dalej robił to, co robię.
Julia: Czy trudno było dostać się do tego programu?
Jerzy Pach: Do programu dostałem się przez przypadek. Koleżanka mnie zgłosiła, niby blefowała, a ja w to uwierzyłem. Zadzwoniłem w ostatniej chwili za pięć dwunasta. Swój głos oddałem, a po dwóch dniach dostałem zaskakujący telefon, czy chcę przyjechać do telewizji. Zaniemówiłem, ale wyraziłem zgodę.
Julia: Dlaczego wziął pan w nim udział?
Jerzy Pach: Wziąłem w tym programie udział, żeby siebie sprawdzić, swoje możliwości, czy podołam, pokonam swoją tremę.
Julia: Na koniec naszej rozmowy powiem: Niech pan nas dalej zaskakuje.
Jerzy Pach: Dziękuję bardzo.
Julia: Gazeta Lubuska nazwała pana, cytuję : ,,Jest Pan kolorowym ptakiem naszego miasta...”,
a Ja dodam swój cytat: ,,Niech Pan tworzy w naszym mieście i nie odlatuje...”
Jerzy Pach: Piękne słowa powiedziałaś do mnie Julio, a ja teraz dziękuję tobie, dam ci pewien upominek na pamiątkę tego dzisiejszego dnia od Jurka Artysty.
Julia: Dziękuję bardzo. (Dostałam czterolistną koniczynkę z metalu - breloczek wykonany ręcznie przez artystę.
,,Droga do sukcesu”
Firma SECO/WARWICK to światowy lider i producent rozwiązań do obróbki cieplnej metali. Jest to spółka, która z powodzeniem buduje swoją markę nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej. Grupa SECO/WARWICK ma swoje oddziały w Polsce, Chinach, USA, Indiach, Rosji i Niemczech. W skład grupy wchodzi 9 spółek, wśród których wiodącą jest Seco/Warwick S.A., z siedzibą w Świebodzinie. Wielu mieszkańców tego miasta nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka innowacyjna firma prosperuje w ich miejscowości. Niezawodność, rzetelność i partnerstwo są to jedne z wielu wartości, jakimi szczyci się ta spółka. Warto więc jest dowiedzieć się więcej o prężnie rozwijającej się działalności tego zakładu. Mam dzisiaj okazję i przyjemność przeprowadzić wywiad z prezesem SECO/WARWICK S.A – panem Sławomirem Woźniakiem.
ZUZANNA: Witam. Jest pan prezesem jednej z wiodących firm w Świebodzinie. Mógłby pan opowiedzieć, jak wyglądała droga do osiągnięcia tak wysokiego stanowiska?
SŁAWOMIR WOŹNIAK: To była bardzo długa droga. Mając 16-17 lat, zaczynałem już pierwsze praktyki tutaj w SECO/WARWICK, pracując na warsztacie w okresie wakacyjnym, ferii i w ten sposób uczyłem się tego rzemiosła. Równocześnie zyskiwałem wiedzę w technikum elektronicznym w Zielonej Górze. Natomiast na czwartym roku studiów na politechnice zielonogórskiej podjąłem pracę jako inżynier serwisu w firmie, nie mając jeszcze dyplomu inżyniera elektryka. Pisałem pracę dyplomową, równolegle pracując w firmie. Często podróżowałem, angażowałem się w projekty, uruchomienia i testowania naszych urządzeń, które produkujemy w SECO/WARWICK. Bardzo interesująca praca, ale związana też z częstymi wyjazdami praktycznie po całym świecie. Tak przez kilka lat pracowałem jako inżynier serwisu, następnie zostałem szefem wydziału serwisu. W roku 2003 objąłem stanowisko zastępcy dyrektora Zakładu Produktowego. Był to awans, przy którym zacząłem już poznawać tajniki zarządzania i stałem się bardziej aktywny w biznesie. W roku 2010 grupa Seco/Warwick otworzyła swój oddział w Chinach i wtedy dostałem możliwość wyjazdu do tego kraju. Tam pracowałem przez ponad dwa lata. Była to największa zmiana, która przyspieszyła moją karierę. Po przyjeździe do Polski objąłem stanowisko Dyrektora Doskonałości Operacyjnej Grupy Seco/Warwick. W 2014 jeszcze raz wyjechałem do Chin na okres 3 lat. Od roku 2015 byłem również odpowiedzialny za spółkę hinduską, ponieważ w Indiach też mamy swój oddział. Więc byłem jedną nogą w Indiach, drugą w Chinach, latając co dwa tygodnie pomiędzy nimi. Od 2017 roku zostałem członkiem zarządu SECO/WARWICK S.A., później też objąłem odpowiedzialność za część operacyjną całej Grupy jako COO (Chief Operation Officer,), a od czerwca 2019 roku zostałem CEO (Chief Executive Officer) i Prezesem Zarządu Grupy SECO/WARWICK.
Z.S.: Odnośnie tych wyjazdów, czy nie męczyły pana tak częste podróże?
S.W.: Z jednej strony trochę tak, ale z drugiej strony jest to bardzo ciekawe. Od młodych lat zawsze podróżowałem. Jak zaczynałem pracę w firmie jako inżynier serwisu, odbywałem tygodniowe, a często miesięczne wyjazdy do klientów. W zależności od kontrahentów była to Europa, Azja, Ameryka Południowa, Afryka. Miałem okazję zwiedzić różne kraje. Oczywiście to była praca, ale zawsze można to połączyć z przyjemnością, z tą pożyteczną częścią. Więc i w weekendy, czy po pracy można zobaczyć interesujące miejsca, poznać ciekawych ludzi i poznać też świat. Na pewno jest to rekompensata za to zaangażowanie i poświęcenie.
Z.S.: Wiele osób chciałoby wiedzieć, jak wygląda zarządzanie tak potężną spółką?
S.W.: No tak, spółka SECO/WARWICK składa się z 9 firm w różnych krajach. Jest to w sumie prawie 780 osób. Natomiast zarządzanie głównie polega na nadzorze nad spółkami. W każdym takim oddziale jest dyrektor zarządzający i mam z nim bezpośredni kontakt. Co dwa tygodnie jest spotkanie i ,,update”, jak rozwija się biznes, jaka jest sytuacja w danej spółce. Oprócz takiej struktury organizacyjnej mamy też strukturę produktową, czyli urządzenia, które produkujemy jako grupa SECO/WARWICK. Są podzielone na segmenty produktowe. Nad każdym takim segmentem jest odpowiedzialny zastępca prezesa, który zajmuje się rozwojem, sprzedażą takiego segmentu. W takiej strukturze macierzowej ten wiceprezes nadzoruje funkcjonowanie tych segmentów i ja właśnie pracuję z takimi osobami, z moimi zastępcami. Z jednej strony oni mnie też wspierają w nadzorze nad całą grupą z perspektywy segmentów biznesowych.
Z.S.: Czym wyróżnia się działalność SECO/WARWICK?
S.W.: Kilka dni temu, 1 czerwca mieliśmy 31-lecie firmy. Funkcjonuje ona od 31 lat na rynku w Polsce. Jednak cała historia SECO/WARWICK zaczyna się w Stanach Zjednoczonych około 100 lat temu. W roku 1991 nasi partnerzy amerykańscy zawiązali spółkę z niewielkim zakładem w Świebodzinie. Od samego początku firma stawiała bardzo dużo na rozwój, na innowacje, na zaawansowane technologie i segmenty produktowe, które są przeznaczone do takich przemysłów jak lotnictwo, branża samochodowa, medyczna, elektronika, energetyka. Jeździmy na co dzień samochodami, których wiele części zostało wyprodukowanych właśnie w piecach, wyprodukowanych tu w Świebodzinie. To jest taki wyróżnik spośród innych firm, iż jesteśmy postrzegani jako dostawca urządzeń wysoko zaawansowanych technologicznie i bardzo wysokiej jakości, które są w stanie sprostać wymaganiom naszych klientów.
Z.S.: Jakie cechy powinien posiadać pracownik SECO/WARWICK?
S.W.: Na pewno otwartość na poznawanie nowych rzeczy. Zaangażowanie się w życie firmy. Otwartość na ciągły rozwój i naukę. To nie jest tak, że ktoś skończył studia i nie musi się już uczyć. Rozwijamy się całe życie. U nas w firmie dajemy takie możliwości wszystkim naszym pracownikom. Każdy, kto jest otwarty i chce się rozwijać, zaangażować w życie firmy i tych ciekawych projektów, które robimy, takie możliwości ma. Właśnie takich ludzi szukamy cały czas do naszej firmy.
Z.S.: Co szczególnie lubi pan w swojej pracy?
S.W.: Jest wiele rzeczy, które lubię. Na pewno podoba mi się to, że pracując w SECO/WARWICK, mogę wykonywać misję naszej firmy, którą jest dostarczanie właśnie urządzeń, mających zapewnić rozwój naszych klientów. Dostarczaniu ekonomicznych urządzeń, które dodają wartość dla klienta. Wszytko to robimy dzięki zaangażowaniu naszych pracowników, partnerów biznesowych, uczelni i ludzi świata nauki. To jest właśnie chyba najciekawsze w mojej pracy. Ta zmienność i możliwość uczestniczenia w tych bardzo interesujących projektach. Jak sobie pomyślę, że właśnie ten samolot lub samochód może funkcjonować, dzięki temu, że ich elementy zostały wyprodukowane w urządzeniach, które wytwarzamy wszyscy wspólnie, jest to chyba najbardziej satysfakcjonujące uczucie.
Z.S.: Czy czuje się pan spełniony w swojej karierze?
S.W.: Na dzień dzisiejszy na pewno tak, ale wiem, że jeszcze jest długa droga przede mną. Tak jak już wcześniej powiedziałem, wszyscy uczymy się całe życie. To, że dziś jestem prezesem grupy, to nie znaczy, że już jestem całkowicie spełniony. Oczywiście nie znaczy to, że szukam jakiejś innej alternatywy, bo cały czas można się spełniać i rozwijać, będąc na stanowisku, na którym się jest. Mówiąc o spełnieniu, mówię o dalszej realizacji misji firmy w budowaniu, umacnianiu wartości, którymi spółka się kieruje. Tak mogę odpowiedzieć na to pytanie. Na dzień dzisiejszy jestem spełniony, ale cały czas poszukuje możliwości samorozwoju, jak i rozwoju firmy.
Z.S.: Z czego czuje się pan w swoim życiu szczególnie dumnym?
S.W.: Na pewno z tego, iż pomimo tak intensywnego życia, jakie miałem do tej pory, czyli podróży, częstych wyjazdów, relokacji, udaje mi się utrzymać szczęśliwą rodzinę i wychować dwójkę dzieci. Jestem dumny też z tego, że wyrosłem z firmą. Zaczynałem jako tzw. praktykant, następnie byłem pracownikiem szeregowym, a dzisiaj po blisko 30 latach kariery w organizacji jestem na stanowisku prezesa. To też pokazuje, że każdy ma możliwość rozwoju i osiągnięcia tego czego pragnie i o czym marzy. Nie ma limitu. Wiem, że teraz młodzi ludzie są niecierpliwi i chcą widzieć te efekty bardzo szybko. Jednak często jest tak, że na takie trzeba poczekać, trzeba zainwestować, trzeba być cierpliwym. To tak jak z nauką, jak się człowiek uczy i uczy to w końcu te oceny przychodzą bardzo dobre. Podobnie jest w sporcie. Praktyka i ćwiczenia, a później dopiero można osiągać dobre wyniki. W biznesie jest identycznie. Potrzeba czasu, żeby inwestować w karierę, a po tym możesz osiągnąć sukces.
Z.S.: Jakie rady ma pan dla młodzieży, która rozpoczyna swoją drogę kariery?
S.W.: Właśnie to, co powiedziałem przed chwilą, na pewno cierpliwość, ale też i systematyczność sumienność i otwarcie na rozwój i na to, by się zaangażować, by dawać z siebie wszystko. Ta nagroda wymaga czasu, żeby ją zobaczyć, ale ona przyjdzie. Jestem o tym przekonany. Widzę to po sobie, widzę to po innych ludziach, z którymi pracuję. Widzę to u nas w firmie, iż większość osób, które przyszły tu pracować i przyczyniły się do naszego sukcesu, zaczynały pierwszą pracę u nas i do dzisiaj są z nami. Te osoby od samego początku mocno się angażowały, a teraz są na bardzo wysokich stanowiskach, osiągnęły sukces życiowy, sukces zawodowy i to samo mógłbym polecić każdemu. Z drugiej strony ważna jest otwartość na wyzwania i gotowość do zmiany, ponieważ żyjemy dziś w świecie bardzo dynamicznym. Tak jak powiedziałem, mamy dzisiaj 9 spółek, ale może będzie potrzeba otworzenia kolejnej. Może będzie potrzeba wyjazdu na rok, czy dwa, na przykład do Indii, Chin, czy Stanów Zjednoczonych, bo taki będzie kierunek rozwoju firmy. Taka oferta będzie dla młodych ludzi i warto być otwartym na te możliwości, ponieważ pomagają one w rozwoju. Można poznawać świat, kulturę i rozwijać nowe umiejętności. To jest taka moja sugestia, porada zwłaszcza dla młodych ludzi, żeby sumiennie i cierpliwie inwestować w swój czas i rozwijać swoją karierę, a nagroda przyjdzie. Jestem tego pewny.
Z.S.: To już koniec naszego wywiadu. Dziękuję panu za miłą rozmowę. Myślę, że ten artykuł da motywację do sumiennej pracy młodym ludziom, a innym czytelnikom przybliży obraz tak innowacyjnej firmy, funkcjonującej w ich mieście, jaką jest SECO/WARWICK.